D jak - no właśnie - dziś będzie trochę inaczej :)
Byłam ostatnio na bardzo dużej, ogólnopolskiej konferencji poświęconej dietetyce. Nie będę opisywać szczegółów programu bo był średnio ciekawy. Ale podzielę się z Wami moim spostrzeżeniem.
Dla mnie dietetyka to zdrowe, racjonalne żywienie. To dbanie o jakość kupowanych produktów i przygotowywanych potraw czy posiłków...
Jak to zwykle, przy okazji takich konferencji, bywa na korytarzach było mnóstwo różnych, mniejszych, większych, mniej lub bardziej kolorowych stoisk. I co można było na tych stoiskach zobaczyć? Pomyślałby kto, że może jakiś gospodarz ekologiczny ze swoją super zdrową marchewką albo inny producent, który się chwali, że on produkuje tylko z produktów regionalnych a nie made in china. Marzenie!
Hol i korytarze suplementami stały (sic)! Weź pigułkę - krzyczały kolorowe tablice!
Jak to zwykle, przy okazji takich konferencji, bywa każdy uczestnik otrzymuje materiały reklamowe: jakaś torebka, ulotka, długopis. Tak było i tym razem ale.. Dodatkowo każdy z nas otrzymał opakowanie super/slim/fit/burn i nie wiem co jeszcze tabletek, nie będących substytutem diety!
Nazwy nie wymienię ale postanowiłam przeprowadzić eksperyment: sprawdzę na własnej skórze (a właściwie wadze) działanie tego cudownego środka! Nie zmienię swojego trybu życia a jem całkiem przyzwoicie i ruszam się też raczej powyżej przeciętnej. Co dzień się zważę i zmierzę, połknę wg instrukcji (a Ci co mnie znają wiedzą, że każda tabletka to mój wróg i przy okazji kataru raczej się inhaluje majerankiem niż łykam cokolwiek) i zdam Wam relację jak wygląda działanie tego super cudownego środka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz