Dieta

Sklep

blog

Warsztaty

D- jak witamina D3

D- jak witamina D3. Jest niezbędna do poprawnego wchłaniania wapnia przez nasz organizm a co za tym idzie wpływa na rozwój naszych kości czy zębów. 
Dlaczego jest taka ważna?
Ano dlatego, że najnowsze badania wyraźnie mówią o sporym niedoborze tej witaminy w populacji i potwierdzają również, że samo wystawianie się na słońce nie wystarczy. Słońca w Polsce mamy mało, używamy kremów z filtrami i jemy mało tłustych ryb. A kości kształtują się gdzieś do 25-ego roku życia. Jak się dobrze nie zbudują to walka z osteoporozą pewna! Mało tego: gdy poziom wapnia jest za niski to jest on zabierany z naszych kości!
Co należy zrobić?
Przede wszystkim sprawdzić poziom witaminy D3 (badanie krwi) w naszym organizmie ponieważ magazynuje się ona w naszych tkankach (żadnego łykania pastylek na "czuja"). Dalej wprowadzić tłuste ryby do menu, nie gardzić grzybami czy pieczarkami, pamiętać o avocado. A jak oznaczenie poziomu D3 wypadnie blado - wizyta u lekarza rodzinnego i recepta na kropelki czy pastylki. Żadnego kupowania w aptece kolorowego pudełeczka, które zawiera tabletki wszystko w sobie mające!
Żelazna zasada:
dobrze zbilansowania dieta nie potrzebuje suplementacji!
Chyba, że występuje jakaś jednostka chorobowa czy inna przypadłość ;)




witamina D3, wapń, 

Ciąg dalszy zamieszczam.


Zgodnie z obietnicą ciąg dalszy zamieszczam :)
Sojonez to bardzo prosta sprawa. Miarka dobrej jakości oleju rzepakowego, 1/3 miarki mleka, najlepiej roślinnego typu sojowe, i łyżka musztardy. Wszystko porządnie miksujemy a jak zgęstnieje to do słoiczka i w lodówkę. 
Można wzbogacić pieczonym czosnkiem albo sporą ilością świeżego czy mrożonego koperku co bardzo polecam :)
A jak spędziłam drugą połowę soboty? Ech - trudno pisać.
Pojechałyśmy dalej kwestować na rzecz zwierzaków ze schroniska w Sopocie.
Kwestowałyśmy przy bramie schroniska a - jakby kto nie wiedział - jest to droga do Opery Leśnej w Sopocie...
Akurat wbiłyśmy się w Sopot Top Trendy - tłum ludzi, niczym rój pszczół, przewalał się na naszych oczach, auta podjeżdżały jedno za drugim, taksówki przestałam liczyć przy 132-ej.. Razem z nami kwestowały Panie, w mocno słusznym wieku.. Nikt z Was nie zgadnie ile zebrałyśmy :(
My we dwie, raptem 70zł w dwie godziny - dzielne Panie, w trzy wieczory, ledwo 700zł..
Przykre mocno, że ludzie płacący stówę czy dwie za bilet, kilka dych za taksówkę, jakoś dziwnie nie mieli złotówki na wrzut do puszki.. Nie ten target czy jak?

A Yoko nadal czeka na swego ludzia..



Ten weekend był tak pracowity...

Ten weekend był tak pracowity, że ledwo zipię :) Ale po kolei.
W sobotę odbył się festyn osiedlowy zorganizowany przez Radę Osiedla VII Dwór w Gdańsku. Atrakcji co niemiara: konkursy, mini x-Faktor dla dzieciaków, rywalizacje sportowe, grill kiełbaskowy i w tym wszystkim ja z burgerami wegańskimi oraz sojonezem koperkowo-czosnkowym! Robiłam je pół nocy a ze zmęczenia pierwsza porcja sojonezu wylądowała na moich kapciach ;) No ale udziergałam całe 40 sztuk i tak przygotowana rozłożyłam się na moim stoisku. Razem z puszką na kasę, którą zbierałyśmy dla zwierzaków ze schroniska w Sopocie. Przez pierwszą godzinę imprezy kiełbaski szły jak woda na pustyni a mnie i moją puszkę, że o burgerach nie wspomnę, omijano szerzej niż te śledzie norweskie co to tak "pachną", że nawet ich do samolotu nie można wnosić ;) Ale w końcu pojawił się pierwszy a potem drugi i trzeci odważny i zamówił to moje "coś". I nagle poszła lawina zamówień, że mój mały grill, na którym podgrzewałam buły i kotlety nie ogarniał tego :) Dość napisać, że musiałam przez mikrofon ogłosić, że burgery się skończyły bo kolejka się nie chciała skończyć :) 
Co takiego było w kaśburgerach (bo taką nazwę otrzymały), że zrobiły taką furorę?
Oj - zdziwią się mięsożercy poważne ;)
marchewka 5szt, korzeń pietruszki i selera po sztuce, ziemniaki 2szt, cukinia 2szt, cebula 3szt, por cały, czosnek 4 ząbki. Na zeszkloną na oleju rzepakowym cebulę wrzuciłam wszystkie warzywa pokrojone w spora kostkę, sól, pieprz, papryka słodka wędzona i czubrica zielona. Wszystko dusiłam jakieś 20-25 minut. Dosypałam po 1 szklance płatków owsianych i kaszy manny. Wszystko wymieszałam i zmieliłam w maszynce do mięsa na dużych oczkach. Dosypałam nasion słonecznika, siemienia lnianego i nieco sezamu oraz różne kiełki takie do chrupania (zestaw kupiony w jakimś markecie) opanierowałam mieszanką bułki tartej i zmielonego siemienia lnianego i na patelnię! No boskie wyszły - co by nie powiedzieć ;)
Jak zrobiłam sojonez i jak spędziłam drugą połowę soboty - następnym razem :)
A kaśburgery wyglądały tak: